Bar dla potępionych – Kealan Patrick Burke
Oryginalne potępienie.
Witajcie w barze “U Eddiego”, gdzie dzisiejszej nocy, po raz pierwszy od trzech lat nic nie pójdzie zgodnie z planem.
Końcówka jesieni - nie mogło być lepszej pory na taką lekturę. Za oknem szaro, buro i niemiło. Mrocznie i czasem mgliście. Noc zapada wcześnie. Idealny czas na „Bar dla potępionych” - pełen niezwykłego mrocznego klimatu lekki horror połączony ze sporą dawką czarnego humoru. Tak w skrócie można określić powieść K. P. Burke.
„Bar dla potępionych” to mroczna przygoda w miasteczku Milestone. Jednym z wielu takich miasteczek, gdzie każdy ma swoją historię i grzechy przeszłości. Gdzie każdy z żyjących i mieszkających odbywa pokutę, na jaką sam się zdecydował i liczy, że grzechy zostaną mu wybaczone. A jeśli nawet nie, to przynajmniej zapomni o nich przy szklance alkoholu, siedząc na swoim miejscu w „Barze u Eddiego”. Obok nagiego Cobba. Obok morderczej Flo. Nie zamieniając słowa z Wintrym. Tak już jest w barze dla potępionych dusz.
Witajcie w barze “U Eddiego”! (więcej…)
Opowiadania - Nowa Fantastyka 12/2011
Osobny wpis poświęcam tym razem opowiadaniom, które znalazły się w grudniowej Nowej Fantastyce. Dwa zagraniczne i jedno polskie. Dwa mi się nie podobały (choć nie w równym stopniu niepodobania), a jedno tak. Zacznę więc od tych dwóch – czyli krytycznie, on najgorszego. By potem iść w kierunku coraz lepszych opowiadań.
Proza polska
Łukasz Orbitowski
– Wszystko o moich matkach
Muszę powiedzieć, że nie dobrnąłem do końca. I tak na prawdę nie wiem co autor miał na myśli. Jak cenię Orbitowskiego za jego felietonistykę i recenzje wszelakie, tak moim zdaniem opowiadania może sobie po prostu odpuścić. Zwłaszcza takie. Takie czyli jakie? Znów moim zdaniem napisze, nijakie. W założeniu „Wszystko o moich matkach” chyba miało być czymś z pogranicza weird i horroru bazującego na wspomnieniach i psyche. Ale do momentu co dotrwałem (czyli jakaś 1/3 opowiadania) po prostu nużyło mnie i usypiało… I w sumie tyle mogę konkretnie napisać o tym opowiadaniu „nużące i usypiające” - skutecznie.
Tak jest dobrze - Szczepan Twardoch
Wcale nie jest dobrze…
Sześć opowiadań zamkniętych miedzy okładkami to czara pełna goryczy, refleksji i życia jakim nie chcielibyście żyć. Twardoch - doskonały obserwator życia prezentuje słabości ludzkie przeplatające się z miłością i samotnością. Pokazuje nam jak przeplata się historia ze współczesnością. Wyszukuje przyczyn naszego obecnego zachowania w wychowaniu i w tym co nas wcześniej spotkało. A do tego pokazuje przemiany jakie zachodzą w ludziach pod wpływem tych wcześniejszych przeżyć. Przeżyć realnych jak i niespełnionych pragnień.
Wizja ta często jest przerażająca. I choć wiemy, że karykaturalnie wyolbrzymiona to jednak straszy gdzieś z wierszy lub spomiędzy nich. Szpetota wylewa się strumieniem i kształtuje nasz świat tak jak w opozycji grafik w programie graficznym udoskonala idealna kobietę na okładkę pornograficznego pisma.
Teatr pamięci - Pablo De Santis
Dochodzę do wniosku, że każde spotkanie z literaturą inną niż anglosaska jest wartościowe. I tak było teraz w przypadku lektury niezbyt grubej książki argentyńskiego autora. Pozycja na jeden wieczór - Teatr pamięci - zapada w… pamięć. Pablo De Santis stworzył opowieść o lekarzu i tajemniczej fundacji stworzonej przez kontrowersyjnego Fabrizio która, powtórze za opisem na okładce, wyróżnia się atmosferą tajemniczości.
Fabuła niczym z rasowego thrillera - intryga zaczyna się w momencie, gdy pod opiekę neurologa Nigro trafia anonimowy pacjent. Po wypadku nie pamięta kim jest, kim był. Nikt go nie szuka, a jednocześnie ktoś chce go zabić. Cała, krótka (w przeciwieństwie do np. opasłych tomów poczytnego Stiega Larssona) powieść zmierza ku wyjaśnieniu zagadki na niespełna 140 stronach, nie pozwalając czytelnikowi na dłuższe przerwy.
Więc jeśli macie chwilę czasu i brakuje wam lektury z dreszczykiem na jeden wieczór - polecam.
Negocjator - Frederick Forsyth
To męska rzecz poczytać.
Ubawiony tytułem serii sięgnąłem po ten polityczny thriller aby odsapnąć troszeczkę w towarzystwie innej niż zwykle literatury. Forsyth to w końcu uznany twórca thrillerów politycznych, które zdobyły uznanie: Psy Wojny, Czysta Robota, Czwarty Protokół czy Dzień Szakala, znany także z filmowej adaptacji. I stało się - książka wciąga w misternie zastawioną sieć szczegółów wiążących się w większą całość. Czyta się ją z zapartym duchem śledząc historię pewnego porwania i negocjacji z porywaczami.
Quinn, najlepszy w fachu, jest właśnie tym tytułowym bohaterem. Znany z niekonwencjonalnych działań Quinn zostaje wezwany z odosobnienia do wypełnienia tej misji. O tym, czy mu się uda możecie przekonać się sami - polecam, bo warto.
Podziemia Veniss - Jeff Vandermeer
Ciężko ująć słowami w jak fantastyczną i zarazem mroczną podróż zabrał mnie Jeff Vandermeer w swojej powieści PODZIEMIA VENISS. Początek był trudny, bo plastyczna wizja uderza i każe wysilać wyobraźnię. Autor zaś mniej skupia się na wyjaśnianiu spraw, lecz raczej pozwala czytelnikowi budować mrok w swojej świadomości. A gdy już wszedłem, zagłębiłem się w PODZIEMIA… to pochłonęły mnie całkowicie. Niczym w szalonym śnie podróżowałem wraz z bohaterami poprzez obrazy. Malownicze, mroczne obrazy. Spotykałem cuda i cudaki. W mojej głowie narastał strach, ciekawość, fascynacja. Obrazy malowane słowem stawały się coraz bardziej niepokojące. I tak a jest ta powieść, niepokojąca, przerażająca. PODZIEMIA… to kraina pełna dziwadeł, zagrożeń i życia. Życia we wszelkich najdziwniejszych formach. Vandermeer zasypuje tutaj pomysłami, a czytelnik uplastycznia te wizje wedle tego, co czai się w jego podświadomości… Ta książka to prawdziwa uczta…
INNI O KSIĄŻCE:
Jestem człowiekiem małej wiary, jeśli idzie o ufność w zapewnienia płynące z ust wydawców. Podobnie jak Niewierny Tomasz, dopóki nie zobaczę, nie dotknę, nie usłyszę, nie przeczytam, nie nadam kształtów niebyłym światom… dopóty nie uwierzę. Przeczytałem i uwierzyłem. Napisać, że Podziemia Veniss to „prawdziwie koszmarna opowieść”, to tyle, co nie napisać nic.
Opętani - Chuck Palahniuk
Niedotrwałęm do końca. W połowie byłęm już całkowicie znudzony, obojętny i zniechęcony. Książka jest w moim odczuciu nudna… Aż nie chce mi się więcej o niej pisać i marnować słów…
Nota wydawcy
“Opętani” to opowieść o koszmarach, ale nie o tych, które dręczą dzieci we śnie, tylko o upiorach i lękach prześladujących nas na jawie.
Głównym miejscem akcji jest “ustronie pisarzy”, czyli stary, opuszczony teatr, luźno wzorowany na Villi Diodati nad jeziorem Genewskim, gdzie Lord Byron gościł Mary Shelley i kilku innych pisarzy, którzy podczas deszczowego lata opowiadali sobie straszne historie, a opowieść Mary Shelley stała się zalążkiem słynnego “Frankensteina”. Pisarzom uwięzionym w teatrze brakuje talentu i ochoty do pracy, ale dla sławy gotowi są na wszystko. Kiedy w zamkniętym na głucho budynku zaczyna brakować jedzenia, przestają działać urządzenia i niebezpiecznie spada temperatura, bohaterowie opowiadają sobie własne horrory.
Stephen King – Ręka Mistrza (Duma Key)
Umarł król, niech żyje król! Oto powrócił w glorii chwały mistrz horroru i uderzył z siłą tornada. King i jego Duma Key – w polskim tłumaczeniu: Ręka Mistrza. Ponad 600 stronicowa powieść grozy sprawia, że czytelnik nie może się oderwać od opowieści. Nie sposób przestać. Nie sposób zrobić przerwy. Ręka mistrza wciąga jak bagno, przyciąga jak magnes…
Oczywiście trzeba lubić Kinga, tego starego. Dobrego. Inaczej nieśpiesznie rozwijająca się opowieść może trochę znużyć. Mnie to ominęło. Przez ponad 2/3 książki napięcie bardzo spokojnie, acz ciągle narasta. King oprowadza nas po stworzonym świecie, opowiada losy człowieka, który umarł i teraz narodził się ponownie. Zmarł inżynier, narodził się artysta. Poturbowany przez życie człowiek, na przekór losowi, odzyskuje siły, zdrowie a do tego zaczyna z niesamowitą pasją tworzyć najpierw szkice, następnie obrazy. Niczym rasowy artysta, spadkobierca Dali, w szale tworzenia utrwala niesamowite obrazy. Obrazy, w których fikcja zaczyna mieszać się z rzeczywistością. A może ich autor popada w szaleństwo?