Zatopione Miasta - Paolo Bacigalupi
Trupy wojny zawsze gniją tak samo.
Brudny i malowniczy obraz wojny, kiedyś w przyszłości (może). Brutalna i szybka akcja. Niewiele z Nakręcanej Dziewczyny czy Pompy numer 6 tutaj znajdziecie. To całkiem inny „klimat”. Niestety, moim zdaniem za dużo tego, co w Zatopionych Miastach, już było.
Owszem fajnie poczytać kolejną wizję wojny w umierającym świecie. Zwłaszcza, gdy jest wyśmienicie napisana. Akcja tętni. Bohaterowie jak i postacie z dalszego planu nie są papierowe, ale niemal z krwi i kości. Choć krwi co chwilę im ktoś upuszcza. Fajnie poobserwować motywacje, przemiany jak i stanowczość w postępowaniu. Rozumieć co motywuje i co kieruje poszczególnymi postaciami i jaki ich wcześniejsze relacje mają wpływ na przyszłe decyzje. Wszystko fajnie. Ale to już było.
Troszeczkę to zarzut pod kątem autora. Bo debiutem swoim mnie oczarował i poprzeczkę (sobie) postawił wysoko. Już fakt wydania w cyklu „Uczta Wyobraźni” o czymś musiał świadczyć. Tamte jego światy były jednak ciekawsze. Może dlatego, że mniej było biegania, unikania kul i strzelania. Oraz wojny samej w sobie. Bo wojna to nic ciekawego w tym sensie, że ci żołnierze z lewej strony zabijają tych żołnierzy z prawej strony. A cywili zabija ktokolwiek. I mimo czasem pojawiających się dylematów natury moralnej, powieści o wojnie zawsze będą mieć zawężony punkt widzenia. Zawężony = koncentrujący się na pewnych, typowych aspektach.
Nie zrozumcie źle moich narzekań na Paolo. Zatopione Miasta do dobra, bardzo dobra powieść SF, o futurystycznej wojnie. Pełna akcji, osadzona w doskonałej lokacji, kipiącej od zagrożeń, nie tylko związanych z wojną, pełna życia i śmierci w czasach wojny. Powieść, którą dobrze się czyta. Zwłaszcza, gdy nie czytało się nic wcześniej autorstwa Bacigalupiego. Moje narzekania są tylko w kontekście jego debiutu (oszałamiającego!) o niespełnionych oczekiwań (bo myślałem, że tym razem zaskoczy mnie jeszcze bardziej).
Kanał RSS dla tego wpisu. TrackBack URL
Dodaj komentarz
Słyszałem, że książki Bacigalupiego są pierwsze klasy. Chyba wiem co kupię w przy następnej wizycie w empiku.
Komentarz od ariel — 13/01/2013 @ 19:24