Podziemia Veniss - Jeff Vandermeer
Ciężko ująć słowami w jak fantastyczną i zarazem mroczną podróż zabrał mnie Jeff Vandermeer w swojej powieści PODZIEMIA VENISS. Początek był trudny, bo plastyczna wizja uderza i każe wysilać wyobraźnię. Autor zaś mniej skupia się na wyjaśnianiu spraw, lecz raczej pozwala czytelnikowi budować mrok w swojej świadomości. A gdy już wszedłem, zagłębiłem się w PODZIEMIA… to pochłonęły mnie całkowicie. Niczym w szalonym śnie podróżowałem wraz z bohaterami poprzez obrazy. Malownicze, mroczne obrazy. Spotykałem cuda i cudaki. W mojej głowie narastał strach, ciekawość, fascynacja. Obrazy malowane słowem stawały się coraz bardziej niepokojące. I tak a jest ta powieść, niepokojąca, przerażająca. PODZIEMIA… to kraina pełna dziwadeł, zagrożeń i życia. Życia we wszelkich najdziwniejszych formach. Vandermeer zasypuje tutaj pomysłami, a czytelnik uplastycznia te wizje wedle tego, co czai się w jego podświadomości… Ta książka to prawdziwa uczta…
INNI O KSIĄŻCE:
Jestem człowiekiem małej wiary, jeśli idzie o ufność w zapewnienia płynące z ust wydawców. Podobnie jak Niewierny Tomasz, dopóki nie zobaczę, nie dotknę, nie usłyszę, nie przeczytam, nie nadam kształtów niebyłym światom… dopóty nie uwierzę. Przeczytałem i uwierzyłem. Napisać, że Podziemia Veniss to „prawdziwie koszmarna opowieść”, to tyle, co nie napisać nic.

Radio Darwina - Greg Bear
Niesamowita książka - połączenie opartej na współczesnej nauce powieści science-fiction z thrillerem. Bardzo dobrze się czyta, mimo, że ma dużo stron. Na początku dostajemy odczuwalne, narastające napięcie i pojawia się zagadka, nad którą w dalszej części debatują naukowcy z wielu dziedzin. Problem wielki więc nie obywa się bez politycznych przepychanek. W obliczu zagadki, zagrożenia, niepewności inaczej reagują społeczności naukowców, inaczej polityków a jeszcze inaczej masy zwykłych ludzi. W każdej części globu pojawia się strach…
Strach przed ewolucją gatunku homo sapiens. A może przed nieuniknioną zagładą gatunku wywołaną przez uśpione prehistoryczne retrowirusy. Samozagłada? Inteligencja gatunku? Zarówno w powieści jak i obecnie w nauce toczą się dysputy w tym temacie. Powieść jednak idzie dalej, przedstawiając bieg wydarzeń “jakby to mogło być, gdyby…”

Tanatonauci - Bernard Weber
Tanatonauci to powieść, którą dobrze mi się czytało… do połowy. Początek całkiem ciekawy, jak zdobywanie nieznanego terytorium. Fascynacja możliwością podróży w niezbadane. Niestety potem, właściwie za szybko, całość zostaje odkryta przed czytelnikiem. I powieść zaczyna nużyć, bo ciągle to samo. Miejsce fantastyki zajmują polityczne (i nie tylko) gierki przeniesione na ten odkryty “kontynent”. Mam wrażenie, że dobry pomysł został trochę zaprzepaszczony i postała nadmuchana niepotrzebnie książka. 1/3 objętości tego co jest i byłoby fenomenalnie. A tak jest tylko dobrze.
INNI O KSIĄŻCE:
Niezwykła podróż do dziwnego mistycznego świata. W nim ukryty jest sekret, który ludzkość pragnie zgłębić od zarania dziejów. Nikt jeszcze nie dotarł w swej wędrówce tak daleko jak Tanatonauci!
Po oszałamiającym i bezprecedensowym sukcesie trylogii Mrówki, wydanej w wielomilionowych nakładach od Stanów Zjednoczonych po Koreę i przetłumaczonej na siedemnaście języków, Werber proponuje kolejną niesamowitą literacką podróż, okrzykniętą najbardziej fascynującą Odyseją w historii ludzkości.
Lata sześćdziesiąte XXI wieku. Michael Pinson, sfrustrowany lekarz anestezjolog, i Raoul Razorbak, biolog, przyjaciele od czasów dzieciństwa, podejmują się pionierskiego zadania: decydują się zbadać, co jest “po drugiej stronie” życia. Pierwsze eksperymenty nie należą do udanych, ochotnicy pozostają tam, gdzie z własnej woli zostali posłani, jednakże metodą prób i błędów doskonalą technikę podróży w zaświaty. Przyjaciele wreszcie osiągają sukces: Félix Kerboz, więzień skazany na dożywocie, wraca i opowiada niewiarygodne rzeczy. Co więcej - chce podróż powtórzyć. Tak zaczyna się odkrywanie kontynentu zmarłych, pokonywanie kolejnych barier strzegących do niego dostępu, a nawet… lokalizowanie go w przestrzeni.

Higiena Mordercy - Amélie Nothomb
Osobliwością i szczególnym atutem książki jest zbudowanie jej niemal wyłącznie z dialogów, jakie toczą się między znajdującym się u szczytu sławy, a zarazem w przeddzień śmierci pisarzem, o dziwacznym imieniu i nazwisku Pretextat Tach, a czwórką dziennikarzy, którzy zgłaszają się kolejno do jego sekretarza, w celu przeprowadzenia wywiadu dla swojej gazety. Bliskość śmierci (pisarz jest chory na jakieś niezmiernie rzadki rodzaj raka) ma nadać dodatkowego posmaku sensacji zwierzeniom „świętego monstrum” literatury frankofońskiej (wiadomo, że autor nie jest Francuzem, lecz tylko w tym języku pisze i udziela wywiadów). Pisarz - autor dwudziestu dwóch powieści, w tym jednej niedokończonej - cieszy się sławą mistrza bardzo wyrafinowanej prozy, nad której interpretacją głowią się tuziny krytyków i młodych doktorantów, co w zestawieniu z jego monstrualną wprost otyłością (porusza się wyłącznie na fotelu z kółkami) i samotniczym trybem życia (nigdy nie był żonaty ani nie miał towarzyszki życia), a także złośliwym charakterem potęguje ciekawość i determinację reporterów.

Terror - Dan Simmons
INNI O KSIĄŻCE:
Dan Simmons uchodzi za literackiego Midasa, który z nadzwyczajną swobodą lawiruje między gatunkami, każdorazowo zamieniając swoje pomysły w prozatorskie złoto. „Terror” nie jest tu wyjątkiem. Simmons sięgnął po autentyczny epizod brytyjskiej historii i przyprawił go grozą, uzyskując ten sam co zwykle, midasowy efekt.
Najnowsze dzieło Simmonsa to napisana z niezwykłym rozmachem i dbałością o szczegóły opowieść o legendarnej ekspedycji Sir Johna Franklina ku arktycznym wodom północnej Kanady. Dwa statki – Erebus i Terror – zostają uwięzione w lodzie, a ich załogi rozpoczynają dramatyczną walkę z zimnem, głodem, szkorbutem, podupadającym morale, chorobami, a przede wszystkim – z tajemniczym, siejącym grozę stworzeniem, które zabija uczestników wyprawy.
Simmons, opierając się na historycznych faktach i postaciach, buduje realistyczną, a przez to wstrząsającą powieść. W zdarzenia ze wszech miar prawdopodobne wplata jednak zagadkowe monstrum – Potwora z Lodu. Wobec grozy bezlitosnej Arktyki i wszelkich jej niebezpieczeństw, sięgnięcie po narzędzia fantastyki i nadwątlenie realistycznej konstrukcji wydaje się niezrozumiałe. Tym bardziej, że potwór rzadko wychodzi na scenę, grając raczej w „Terrorze” rolę drugoplanową. Wątpliwości ustępują jednak wraz z dotarciem do ostatnich stron, które całkowicie przewartościowują opowieść i nadają jej nowego znaczenia. Mile zaskoczony będzie każdy, kto w trakcie lektury niepokoił się, czy Simmons zdoła rozsądnie połączyć zagmatwane fantastyczne motywy.

Viriconium - M. John Harrison
INNI O KSIĄŻCE:
Przyznam szczerze, że dwie ostatnie premiery w Uczcie Wyobraźni trochę mnie zmieszały – zamiast New Weird, którego się spodziewałem, dostałem Ślepowidzenie i Accelerando, powieści hard science fiction. Fantastykę naukową cenię, ale mimo wszystko nie chciałbym, żeby jedna z najciekawszych serii wydawniczych w naszym kraju zamiast najbardziej interesujących tekstów fantastycznych serwowała nam tylko i wyłącznie science fiction. Na szczęście pojawiło się Viriconium, którego klasyfikowanie do którejkolwiek z szufladek byłoby czystym szaleństwem.
Na Ziemi zapanował Zmierzch. Nasza planeta po cywilizacyjnym rozkwicie Popołudnia powoli upada. Mieszkańcy centrum świata, Viriconium, są tylko marnymi uczniakami w porównaniu z potężnymi prekursorami nauki: dawni mistrzowie pozostawili po sobie maszyny, które współcześni ledwo potrafią obsługiwać. Sytuacji wcale nie poprawia to, że nad Viriconium wisi widmo wielkiej wojny. Wszystko wskazuje na to, że niedługo rozegra się bitwa o dalszy los ludzkości.
