Ślepowidzenie - Peter Watts
Musze przyznać szczerze, ze książka “miażdży mózg”. Jest niesamowita. Zapiera dech. Fakt, że jest dość trudna w odbiorze, ale to HARD science-fiction a nie jakies bzdury, gdzie wszystko tłumaczy się czarami lub sprzecznymi z czymkolwiek (nauką na poziomie podstawówki) teoriami. Przypisy, lista 144 odnosników jest niesamowita. No i po takiej lekturze znów bede mial problem z doborem lektury, która mnie wciągnie i nie będzie wydawała sie płaska i nijaka. Nie ma to jak zbyt dobrze zaczac sezon czytelniczy…
Wyszperane w sieci:
„Pierwszy kontakt”, oj tak, na ten temat powstało już z tysiąc teorii, setka filmów i seriali oraz równie dużo książek. Najczęściej to przylatują zielone ludki i atakują naszą matkę Ziemię, lub są to jajogłowe chude stworki, które przylatują w pokoju, a rząd USA poddaje ich ciała sekcji i zamyka w słoikach, tak dla potomności chyba. Oczywiście są jeszcze wersje na wesoło gdzie „Marsjanie Atakują” lub przybywają grać z MJem w „Kosmicznym Meczu”. Fascynujący jest ten pierwszy kontakt naszej podłej i zacofanej cywilizacji z cudowną cywilizacją przybyszów zza czarnej pustki nieskończonego kosmosu.
A wiec właśnie czy da się jeszcze zrobić coś nowego z tematem „pierwszego kontaktu”? Pytanie dość dziwne, bo temat wydaje się sztampowy i „wydojony” do reszty. W takim razie Petera Wattsa powinniśmy uznać albo za szaleńca albo za człowieka z wizją. Nie potrafię pojąc czemu wydawca zgodził się na publikację jego książki o takiej fabule. Chociaż całe szczęście, że to zrobił bo tak dostajemy jedną z najlepszych książek roku wydanych w Polsce.
„Ślepowidzenie”, bo o nim mowa jest czwartą w dorobku książką kanadyjskiego autora, z wykształcenia doktora biologii. Pierwsze jego książki jeszcze się w standardach jego kierunku mieściły, za to ostatnia to nowe poletko, na które wkracza bez żadnych kompleksów. Książka opowiada właśnie o osnutym już różnymi legendami „pierwszym kontakcie” z obcą cywilizacją. Z Ziemi zostaje wysłany statek z załogą, ma ona nawiązać kontakt z przybyszami i zbadać formę dziwnego obcego tworu. Niby te pomysły były wałkowane przez lata i Watts korzysta z tych pomysłów całymi garściami, ale nadaje im zupełnie inną jakość oraz dodaje od siebie wiele innych ciekawych i oryginalnych rozwiązań. Sama postać obcych jest zupełnie inna od znanych nam z filmów czy książek. Do nowatorskich pomysłów także należy zaliczyć taki wytwór ludzkiej cywilizacji jak Niebo. Bardzo zaskakującym zagraniem jest także wskrzeszenie przez Wattsa… wampirów.
Bardzo dużo jest w książce naukowego języka, czy to z pogranicza fizyki, astronomii czy chemii i biologii. Jednak Watts nawiązuje z czytelnikiem tak dobry kontakt, że fragmenty zawierające takie sformułowania są jasne i zrozumiałe. Idąc dalej są one logiczne i zyskują bardzo duża dozę prawdopodobności zdarzenia czy urzeczywistnienia się – jest to trochę przerażające. Kolejnym niezwykle istotnym elementem książki są kwestie etyczne, religijne czy moralne. Sporo miejsca jest temu poświęcone bezpośrednio w samej fabule, ale można się zastanawiać czy nie właśnie o tym jest cała książką, o samoświadomości rodzaju ludzkiego o jego inteligencji o rozwoju, po dostosowaniu się i doborze naturalnym. Po skończeniu powieści zostaje ona w głowie czytelnika i zmusza do zastanowienia się nad tymi sprawami, czasami wnioski wcale nie napawają optymizmem.
Oprócz tego, że Watts czerpie z samego gatunku s-f, to także każdy rozdział okraszony jest na wstępie cytatem , czy to z Biblii, z wypowiedzi jakiegoś naukowca lub filozofa czy z utworów innych pisarzy – te cytaty są niesamowicie dopasowane do powieści, nie tak jak często się spotyka, że są to wyrwane z kontekstu urywki, które się po prostu autorowi spodobały.
W podsumowaniu ciężko coś mądrego i błyskotliwego napisać o „Ślepowidzeniu”, bo po tak krótkim czasie od zakończenia książki wszystko wydaje się jakieś takie płytki i nieistotne. Czy warto? Oczywiście, ale bardzo dużo osób nie wiem czy doszło do zakończenia tej recenzji, bo jak zorientowali się, że książka to s-f od razu ją skreślili. „Ślepowidzenie” zostało wydane przez wydawnictwo Mag w serii Uczta Wyobraźni, ostatnio dowiedziałem się, że słabo idzie jej sprzedaż, to znaczy zdawałem sobie z tego sprawę, ale nie zdawałem sobie sprawę ze skali strat. Można winę za to zwalić na samo wydawnictwo, ale czemu czytelnicy sami sobie robią krzywdę nie czytając tak dobrych książek? Tego pojąć do dziś nie mogę…
Źródło: http://madmill.wordpress.com/2008/08/07/peter-watts-slepowidzenie/trackback/
Kanał RSS dla tego wpisu. TrackBack URL
Dodaj komentarz
[…] nazwisko Wattsa i opowiadanie Wyspa - dusza zaśpiewała. Oto Peter Watts, ten od wyśmienitego Ślepowidzenia, oto jego opowiadanie - nadzieja na prawdziwą twardą fantastykę naukową. I muszę przyznać, […]
Pingback od Grafzero.com » Nowa Fantastyka 5/2011 — 03/05/2011 @ 20:59
Patrząc z perspektywy czasu jest to jedna z najlepszych książek s-f jakie czytałem. Po lekturze Lema bałem się, że wszystko inne co zostanie napisane w temacie pierwszego kontaktu będzie płytkie i wtórne. To jedna z tych książek, które potrafi pokazać, że jest inaczej.
Komentarz od Marcin86 — 10/12/2011 @ 13:05