Moja Afryka - Kinga Choszcz

26/07/2008 By: GrafZero Kategoria: Literatura faktu, Podróże, Powieść, Proza polska, Reportaż

Moja Afryka – Kinga ChoszczOSTATNIA PODRÓŻ PRZEZ
BEZKRESNĄ KRAINĘ ŻYCIA I ŚMIERCI

Bardzo trudno było mi się zabrać do opisania tej książki. W grę wchodziły zbyt duże emocje. Musiałem przeczekać, wyciszyć, uspokoić. „Moja Afryka” na pewno zachwyci, zaskoczy i poruszy czytelnika. Być może nawet do łez…

Sięgając po książkę „Moja Afryka” Kingi Choszcz oczekiwałem wiele i równie wiele dostałem. Bo to bajeczna wręcz podróż autostopem po współczesnej Afryce. Afryce gorącej, rozpalonej zimowym słońcem. Afryce tętniącej życiem, nawet tam, gdzie człowiek by się go nie spodziewał. Afryce oferującej nieprzebraną ilość zapachów, smaków, kolorów. I przygód. Czytając odkrywałem ponownie ten ciemny ląd, niczym Staś podróżujący u boku Nell. Bo czytać „Moją afrykę” to jak iść przez pustynne drogi mając za przewodnika niezwykłą osobę – Kingę. Osobę, która opowiada, dziwi się, zachwyca, pokazuje i zwraca uwagę na drobne detale, niewidoczne z klimatyzowanej terenówki czy zasłonięte dla oczu turysty mieszkającego w hoteliku gdzieś na wybrzeżu przy wielkim mieście. Oto Afryka pokazana tak, jak podróż przez małe wioski i miasteczka Polski. Bez wielkomiejskiego szumu, bez blichtru sławy, błysku reporterskich fleszy. Ciekawie, z humorem.

„Moja Afryka” to książka pełna optymizmu i radości z życia. Kinga nawiązuje w trakcie swojej podróży ciekawe znajomości. Wszędzie przyjmowana jest z radością, uśmiechem i ciekawością. Niewyobrażalne też jak radzi sobie w tej podróży. W końcu (prawie cały czas) samotna europejka przedziera się przez kulturowo odmienne kraje. A jednocześnie będąc w tej „głuszy” relacjonuje na swoim internetowym blogu wydarzenia, robi notatki w notesie, pozostaje w kontakcie ze światem, naszym europejskim, cywilizowanym światem. Kinga relacjonuje życie zwykłych ludzi, opisuje ich smutki i zmartwienia. A wszystko to ilustruje własnoręcznie wykonanymi fotografiami.

A fotografie są śliczne, są fenomenalne. Prawdą jest, że jeden obraz potrafi zastąpić tysiąc słów. A w książce zdjęć jest całe zatrzęsienie. Przez co i tak obszerna, bo ponad 350-stronicowa książka, zawiera niesamowicie informacji. A gdy jeszcze zdjęcia przeliczymy na słowa, po najniższym ich kursie, okaże się, że mamy do czynienia z wielką biblią podróżnika. Wspaniałym, rzetelnym i kompletnym obrazem Afryki. Czymś, czego nie było nawet u Kapuścińskiego, gdzie były tylko słowa. Nie zrozumcie mnie źle – Heban, Cesarz – są wyśmienite, reportersko i literacko. Ale nie mają zdjęć. Nie można zrobić przerwy w czytaniu by popatrzyć na ferie barw Maroka, by zobaczyć żyrafę czy jak wyglądają afrykańskie kobiety, jak się ubierają.

Śnie książka Kingi Choszcz jest tragiczna. Gdy ją czytałem raz chciało mi się śmiać, innym razem płakać. Dlaczego? Skąd to pomieszanie uczuć? Już piszę, bo może nie wszyscy wiedzą. Kinga nie wróciła ze swojej podróży. Zmarła w Ghanie w czerwcu 2006 roku – zachorowała na malarię mózgową i już nigdy nie wróciła do Polski, nie wyruszyła w kolejną podróż. Zostawiła po sobie internetowy pamiętnik, zdjęcia, wspomnienia – które pośmiertnie wydano właśnie jako niesamowitą książkę „Moja Afryka”. I dlatego lektura ta wyciska łzy. Gdy czytasz książkę autora, żyjącego, lub takiego co umarł ze starości – nie myślisz, ja nie myślę, o nim. Skupiam się na lekturze. Tymczasem, gdy sięgnąłem po „Moją Afrykę” byłem już w pełni świadom zakończenia. Czytałem wszystkie te radosne opisy, ciekawe przygody. I wiedziałem, że Kinga nie była świadoma tego, jak się podróż skończy. Kto mógł przewidzieć taki koniec? A teraz – przewracam stronę za stroną. Ciesze się, wraz z autorką, że udało jej się złapać kolejnego stopa, przeprawić się, znaleźć nocleg, spotkać kolejnych przyjaznych ludzi – a jednocześnie z każda stroną zbliża się to co nieuniknione. Koniec książki, koniec życia. I przychodzi kolejna smutna refleksja. Bo to nie bajka, to nie jest proza, literacki zabieg, aby podnieść atrakcyjność książki. To prawda. Fakt, z którym możemy się nie zgadzać, ale nie zmieni to już niczego. Kinga nie wróci, a co za tym idzie nie wyjedzie ponownie i nie napisze kolejnej opowieści. Ta świadomość uderza w głowę podczas czytania jak obuchem. Radosna kolacja przy świecach, gdzieś na pustyni, a ja wiem, że to było wspaniałe, ale się już nie powtórzy.

„Moja Afryka” to książka pełna emocji. Pozytywnych emocji, emanujących z każdej kartki czy każdego zdjęcia. Ci co znali Kingę na pewno to wiedzą, ja zgaduję – ale musiała być kimś wyjątkowym, nietuzinkową postacią, ponadprzeciętną osobą. Odważną. Przyjacielską. Czy jak to się obecnie mówi – pozytywną. „Moja Afryka” to pełny, wyśmienity obraz współczesnej Afryki, pokazanej czytelnikowi w szczegółach tak dosłownie, że można poczuć na sobie kurz pustyni, zapach wielbłąda czy jazgot na jarmarku. „Moja Afryka” to ostatnia podróż Kingi Choszcz przez bezkresną krainę życia i śmierci…

Niesamowite.

Zobacz nowa wersje
Komentarze: 3 »
  1. Właśnie kończę czytać, a właściwie połykać, książkę “Prowadził nas los”, znalezioną przez przypadek, w poszukiwaniu odtrutki na pracę w korporacji.
    Kończę jak najszybciej, bo czeka “Moja Afryka”…

    Komentarz od Klara — 08/09/2008 @ 13:43

  2. Przeczytałam już “Prowadził nas los”,teraz jestem w trakcie czytania “Mojej Afryki”.Czasami brak mi słów…tyle emocji,których nie sposób opisać..wzruszenia,radość,smutek,niedowierzanie,fascynacja..a temu wszystkiemu towarzyszą świeżo rozbudzone pragnienia poznawania świata,smakowania go uczuciami i zmysłami…i faktycznie zgodzę się ze słowami przeczytanymi na wstępie tej magicznej książki mówiącymi o tym,że Kinga nie odeszła,że żyje w każdej cząsteczce świata,który nas otacza…
    czasami czuję na sobie jej przyjacielski dotyk…

    Komentarz od Marta — 07/12/2008 @ 23:34

  3. Odwaga i pomysł autorki - imponujące. Ale książka wg. mnie słaba. Książki serii “Poznaj Świat” przyzwyczaiły nas do tego że przybliżają nieznaną kulturę, zwyczaje, myślenie ludzi. W tej książce mamy do czynienia z suchą, bardzo powierzchowną i chaotyczną relacją z łapania stopa i szukania miejsc do spania. Książka wygląda mniej więcej tak :
    Rano wstałam, wyszłam na stopa. Zatrzymał się pickup. Zabrał mnie do następnej wioski. Wieczorem byłam padnięta. Mały chłopiec zaprowadził mnie do taniego hoteliku. Rano wstałam i wyszłam na stopa.” I tak w kółko macieju.

    Komentarz od Ambo — 14/07/2009 @ 09:51

Kanał RSS dla tego wpisu. TrackBack URL

Dodaj komentarz