David Peace - Nineteen eighty (2001)
I okazało się (czyt. odkryłem Amerykę), że jest cała seria, a nie tylko jedna książka (patrz: wrażenia po przeczytaniu Nineteen seventy-seven). I że przed wydarzeniami ‘77 roku stało się dość sporo w ‘74, a po ‘77, wiele stało się również w ‘80…
W ‘Nineteen eighty’ prostytutki ciągle giną. Lista ofiar wzrosła do trzynastu. Policja jest bezradna. Morderca ciągle pozostaje na wolności. Homocide office montuje specjalna ekipę ’super mózgów’, która ma dokonać rewizji całego śledztwa i pomóc w odnalezieniu sprawcy bestialskich mordów. Wszystko na kilka dni przed świętami bożego narodzenia tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego roku. Jak się okaże - niekoniecznie białymi świętami.
Peter Hunter zostaje szefem i kompletuje grupę. śledzimy podobną historię jak w poprzedniej książce, tym razem może trochę mniej mroczniejszą i zagadkowa (a może to efekt przeczytania poprzedniej części i pewnego przyzwyczajenia się do autora, klimatu i brutalności).
Hunter to uczciwy policjant. podażą tymi samymi śladami co Frazer w ‘77 i dochodzi do tych samych wniosków. Coś mu tu bardzo śmierdzi w samych policyjnych szeregach i to bardzo wysoko. Upłynęły trzy lata, lecz nic nie świadczy o tym, by historia miała się wreszcie skończyć. Duchy przeszłości są wiecznie żywe, nazbyt żywe jak dla Huntera. Hunter zaczyna grzebać w sprawie zbyt głęboko, a jak wiadomo ręka rękę myje…
Moje poprzednie porównania do klimatu ‘Siedem’ są nadal aktualne. Mnie samemu wciąż trudno uwierzyć, ze przy pomocy slow można uzyskać taki klimat, taka wizje. Rwane zdania, trudny pogmatwany język wstępów do każdego rozdziału, powtórzenia… Nie powiem – ciekawie językowo, ciekawie literacko.
A jak na razie módlcie się aby ktoś rozpoczął tłumaczenie i wydal na polskim rynku chociaż jedną cześć tego thrillera kryminalnego. Nawet jeżeli wcale nie lubicie literatury tego typu i nawet mimo iż jeszcze wcale nie czytałem ‘Nineteen seventy four’ to już szczerze polecam. Sam zaraz siadam do lektury, aby dowiedzieć się, co wydarzyło się na samym początku tej historii…
Kenny
Nikt tego jeszcze nie skomentował.
Kanał RSS dla tego wpisu. TrackBack URL
Dodaj komentarz