David Peace - Nineteen seventy-seven (2000)
Pierwsze pytanie: czy wyobrażacie sobie coś mroczniejszego i bardziej zakręconego w warstwie wizualnej niz film ‘Siedem’?
Pytanie drugie: czy potraficie sobie jeszcze do tego wyobrazić, ze może to być książka?
David Peace jakoś właśnie tego dokonał. Napisał książkę, przy której połączenie ‘Siedem’, ‘Milczenia owiec’ i ‘Zlego porucznika’ to tylko bajka dla dzieci. ‘Nineteen seventy-seven’ to bardzo mroczne, zakręcone i mocne dzieło. Książka, której się szybko nie zapomina (bo to po prostu niemożliwe).
Jest mocno i to już od początku.
W okolicach Leeds giną prostytutki. Są brutalnie mordowane. bardzo brutalnie. Kolejna fala mordów, która powraca w roku 1977, w roku srebrnego jubileuszu królowej. Są naciski z góry, by znaleźć sprawce. Śledztwo zaś prowadzi donikąd. Okazuje się, że chyba nikt nie ma czystych rak. Każdy w tej powieści ma coś na sumieniu. Depresyjne i posępne Leeds 1977 roku jest pełne brudu, przemocy i niepewności. Lato, w czasie którego dla niektórych słonce wcale nie świeci…
W powieści mamy dwóch bohaterów. Policjant - Bob Fraser, i dziennikarz - Jack Whitehead. Obaj wypaleni wewnętrznie, z mnóstwem problemów we własnych głowach i we własnych życiach. Z rozdziału na rozdział przeskakujemy z jednego na drugiego. I oczywiście, ze mimo iż na początku działają osobno, w pewnym momencie wreszcie na siebie wpadną. Nie znaczy to wcale, ze uda im się wspólnie rozwiązać sprawę tajemniczych morderstw prostytutek.
Myślę, ze niedługo powinniśmy zobaczyć to wszystko na kinowym ekranie. Bo temat jest atrakcyjny. I w konwencji Siedem mielibyśmy wyśmienite, mocne kino. Ja czekam. Choć pewnie i tak nie uda się potencjalnym producentom przenieść całego klimatu i ciężaru powieści, bo to co dzieje się w warstwie literackiej książki to zupełnie inna sprawa a to właśnie buduje cale napięcie. Choć nie stawiajmy krzyżyka – w takim np. Fight Clubie się dość dobrze udało.
Jeżeli tylko wydaje się wam, ze jesteście gotowi (i potraficie czytać po angielsku – bo na chwilę obecną nikt nie wydał tej powieści na rynek polski) to proszę bardzo – książkę w rękę i czytamy! Tylko potem nie miejcie pretensji. Ja wcale nie twierdziłem, ze to się czyta lekko i przyjemnie…
Kenny
Nikt tego jeszcze nie skomentował.
Kanał RSS dla tego wpisu. TrackBack URL
Dodaj komentarz