Odd Thomas - Dean Koontz
Powieść Odd Thomas, to średniej wielkości książeczka autorstwa Deana Koontza. Sięgnąłem po nią, bo dawno, dawno temu czytałem ostatnią książkę Koontza. Jak sobie przypominam to było wtedy, gdy Koontz zaczął się pojawiać na naszym rynku. Więc stare czasy. Pamiętam, że wtedy książki Koontza były dla mnie “dziwne”. Nie zachwycały jakoś szczególnie, ale też nie odrzucały. Było w nicvh coś takiego, że czytało się jednak dalej, by poznać zakończenie. Zastanawiałęm się jak będzie teraz…
Odd Thomas to opowieśc o zwykłym młodym facecie żyjącym w zwykłym małym miasteczku. Nie. Stop. Jego życie nei jest takie zwykłe. Odd Thomas pochodzi z rozbitej rodziny. MAtka wariatka, żyje sama, czerpiąc środki do życia z alimentów. Dla sąsiadów jest cudną kobietą i sympatyczną sąsiadką. Trochę dziwną, alenie specjalnie, by się nad tym zastanawaić. Natomiast jej podejście do życia wyklucza jakiekolwiek problemy. Z założenia nie dotykają jej. Choć istnieją. Jak się nie trudno domyślić jej syn, Odd, był i jest jednym z takich problemów. A skoro tak, odsunęła go od siebie. Ojciec Odda zaś jest nałogowym pożeraczem młodych kobiet. On także niespecjalnie przepada za swoim dzieckiem. Co za tym idzie Odd jest na świecie sam, nie licząc swojej dziewczyny i kilku przyjaciół, którzy znają jego sekret. A sekretem tym jest, że Odd Thomas widuje duchy zmarłych. Widuje i komunikuje się z nimi, choć jest to raczej komunikacja w trybie odczytu przekazu z zaświatów. Po za zmarłymi Odd widuje także inne niewidoczne dla zwykłych ludzi “zjawiska”.
Odd jest prostym facetem. Pracuje jako kucharz. A po godzinach, dzięki albo przez swoje zdolności pomaga policji. Pomaga swoim “przeczuciem”. Wywabia z ukrycia i wkłada w ręce policji wszystkich tych, którzy mają na sumieniu nieczyste sprawy. Do przestępców doprowadzają go… duchy zmarłych, pokrzywdzonych osób.
I takie oto jest życie Odda.
A książka? Książka jest przeciętna. Nie porywa czytelnika w jakiś szczególny sposób. Momentami odnosiłem wręcz wrażenie znudzenia. Zwłaszcza w pierwszej części, kiedy akcja leniwie rozpoczyna się. Niestety to rozpoczecie, gorące i senne niczym rozpalone powietrze pustyni Mojave, nie buduje jakiegoś mocnego klimatu, który przydałby się, oj przydał. Druga część jest lepsza o tyle, że rozpoczyna się akcja, wciągająca znudzonego już czytelnika. Całość wypada ledwie dobrze. Bez zachwytów ale też bez wiekszego zniechęcenia można sięgnąć po tą pozycję, gdy brakuje czegokolwiek lepszego pod reka do poczytania…
Nikt tego jeszcze nie skomentował.
Kanał RSS dla tego wpisu. TrackBack URL
Dodaj komentarz