Koziorożec, tom 1, Obiekt
Koziorożec - Obiekt to pierwszy tom cyklu Koziorożec (a jakżeby inaczej!). I jak to w tomach pierwszych zwykle bywa, zostajemy wprowadzeni w pewien tajemniczy, mroczny świat, żyjący własnym uporządkowanym życiem. Wtem! pojawia się nasz Koziorożec - człowiek bez pamięci, człowiek znikąd. I akcja zaczyna się powoli rozkręcać, aby z końcem tego zeszytu pędzić na złamanie karku.
Motyw - z utrata pamięci i przybyszem znikąd - trochę oklepany, stary jak świat, trochę już nudny, mało odkrywczy, irytujący czasem. Ale z kolei dający wielkie możliwości i wiele sposobów na wytłumaczenie w kolejnych tomach o co chodzi, skąd Koziorożec pochodzi i kim jest. Bo to, że nie jest tym, kim wydaje się być niejako jesteśmy od początku przekonani.
Pierwszy zeszyt nie poraził mnie, nie wciągnął. Owszem, bardzo fajnie narysowany. Pisze fajnie, bo mnie sie podoba tego typu kreska. choć nie każdemu musi. To rzecz gustu.
Opinie z internetu:
Paradoks polega na tym, że Andreas Martens - niedoszły architekt i twórca znakomitych komiksów - cieszy się w Polsce dużą popularnością od końca lat 80., ale dopiero w zeszłym roku zaczęto w miarę systematycznie wydawać jego dzieła. Wreszcie pojawiła się wybitna trylogia “Cromwell Stone”, ostatnia, długo oczekiwana część serii “Rork” i pierwsze dwa tomy cyklu “Koziorożec” - “Obiekt” i “Elektryczność”. Koziorożec zadebiutował jako drugoplanowy bohater w piątej odsłonie przygód białowłosego Rorka. Zaraz potem dostał własną serię. Równie dobrą jak poprzednia, choć stworzoną z bardzo podobnych elementów. Andreas nie tylko lubi tajemnicze miejsca, dziwne przedmioty czy zagadkowe postacie, ale potrafi je również narysować. Osiągnął w tym prawdziwe mistrzostwo. Jego inspiracje są oczywiste (proza H.P. Lovecrafta, Arthura Conan Doyla czy Verne’a), lecz nie krępują wyobraźni i są raczej punktem wyjścia dla nowych, niezwykłych pomysłów. Tak jest i tym razem. Koziorożec przybywa do Nowego Yorku z jedną walizką i mimowolnie wplątuje się w łańcuch dziwnych wydarzeń, w których znaczącą rolę odgrywają niesamowity obiekt odnaleziony w głębinach oceanu, tajne organizacje, astrologia i budynek zbudowany na prastarym obelisku produkującym elektryczność. Każdy tom jego przygód skupia się wokół jednego głównego wątku i kilku pomniejszych. Narracja jest tak skonstruowana, że żaden z nich nie znajduje ostatecznego rozwiązania, a częściowe odpowiedzi prowadzą do kolejnych pytań i nowych wątków. Dlatego też lekturze towarzyszy wrażenia obcowania z kolejnymi rozdziałami obszernej opowieści, które stale podsycają apetyt na dalszy ciąg. Dotychczas na świecie ukazało 11 części “Koziorożca”, z czego u nas zaledwie dwie. Ale następne są w już drodze i warto na nie poczekać, bo takiego Koziorożca nie znajdziecie w żadnym horoskopie. — Paweł Matuszek, Newsweek Polska, Recenzje
Nowa seria słynnego scenarzysty i rysownika komiksów Andreasa, znanego przede wszystkim z perfekcyjnego graficznie “Cromwell Stone” i kultowego w Polsce “Rorka”, raczej nie uniknie porównań z tym ostatnim cyklem. Przede wszystkim dlatego, że akcja obu serii toczy się w tym samym uniwersum, a główny bohater “Koziorożca” debiutował właśnie w “Rorku”. Na pierwszy rzut oka, na tle przygód tajemniczego Białowłosego, przypadki Koziorożca wypadają bladziej. Po części jest to efekt przyjętych założeń: Andreas sam przyznawał, że pragnie stworzyć komiks “prostszy”, dla trochę młodszego czytelnika. I tak się stało. Co prawda znane z “Rorka” potężne artefakty, pradawne moce i tajemnicze osobniki pozostały, ale pozostają w tle fabuły. Klimat ustępuje przygodom, a na pierwszy plan wysuwa się nie aura tajemniczości, ale bohater, który w odróżnieniu od Rorka nie używa tylko swego umysłu, ale też pięści. Puryści wychowani na “Cromwell Stone” i pierwszych albumach “Rorka” mogą też psioczyć na uładzenie kreski, która zgodnie z drogą objętą w ostatnich częściach przygód Białowłosego, wyewoluowała w ciągle charakterystyczny, ale prostszy i bardziej tradycyjny styl. Czyli słabiej? Zależy od punktu widzenia. Tradycjonaliści mogą czuć się zawiedzeni, pewnie uznają “Koziorożca” za komiks gorszy od “Rorka”. Za to dla kogoś kto pierwszy raz spotyka się z twórczością Andreasa, będzie to bardzo miły debiut, bo “Koziorożec” wciąż jest znakomitym komiksem rozrywkowym. — Jakub Gałka, merlin.pl
Nikt tego jeszcze nie skomentował.
Kanał RSS dla tego wpisu. TrackBack URL
Dodaj komentarz