Książka - przedmiot magiczny
Moja kraina wyobraźni zawsze skrywała się gdzieś za tymi białymi kartkami z czarnym tuszem poukładanym w litery, wyrazy, zdania. Zadziwiające i zaskakujące, choć może nie dla młodego czytelnika, rozpoczynającego swoją podróż w zakamarki różnych światów. Kto będąc dzieckiem, z rumieńcem na twarzy, z lampką pod kołdrą czy w inny sposób zastanawiał się jak to działa? Ważne - że działa, wciąga, fascynuje.
Ucieczka w inny świat to zawsze było coś fascynującego. Czytelnik ma w sobie coś z odkrywcy, coś z bohatera, coś z filozofa i coś z dziecka. Odkrywa nowe światy, eksploruje historyczne ruiny, spotyka się z nieżyjącymi już osobami, lub unosi się na skrzydłach niczym duch. Odnajduje w tym świecie myśli innych ludzi i z nimi się zgadza, lub nie zgadza, odkrywa świat realny, kraje odległe, czasy minione. W literaturze znajduje historię świata, ludzi, wydarzenia jak i sposób ówczesnego myślenia.
Złomiarz – Paolo Bacigalupi
Nie wiem jak zacząć. Od dreszczy? Złomiarz jest powieścią niesamowitą, malowniczą, romantyczną, brutalną, rozszalałą niczym huraganowy niszczyciel miast. W świecie zatopionych miast, w świecie rozkładu i walki między korporacjami, w świecie mutantów toczy się walka o życie. I o człowieczeństwo. Trudne warunki sprawiają, że wybory moralne nie są takie oczywiste. Zabić i przetrwać, wyrwać się z biedy, czy poświęcić zysk kosztem swojego cierpienia? Być wiernym ekipie, i cierpieć z nimi czy uciec. To wszystko to tło powieści, szalonej, przygodowej, mocnej, tak mocnej, że uderza niczym sztormowa fala zmywając niemal z pokładu. Gdy nie przypniesz się do liny ratunkowej – już po tobie.
Szczęście, fuks, przypadek – rządzą nami. Oprócz sprytu i własnych decyzji to czy i jak przeżyjemy zależy od losu. Jeśli los nam sprzyja – jest szansa. Bez niego – utoniemy. To chyba najważniejsze przesłanie ze Złomiarza. Ale przesłanie, choć doskonale wplecione w akcję powieści, nie jest najważniejsze.
Metro 2033: Korzenie Niebios - Tullio Avoledo
Uniwersum Metro 2033 to swoisty fenomen. Choć nie jest to nowość w świecie literackim, to jednak rozwój uniwersum Metro 2033 ma w sobie coś szczególnego. Zwykle bowiem jeden autor tworzy i rozwija swoje uniwersum, trzymając je w swoim skarbcu kurczowo i odganiając innych od swojego świata. No może przesadzam, ale chodzi o zasadę.
Znak czasów – i oddanie uniwersum (oczywiście pod kontrolą) innym zdolnym pisarzom skutkuje różnorodnością. Znak czasów, nowoczesne podejście – można dostrzec pewną analogię ze światem komputerowym – licencje GPL i Linuks, system operacyjny – otwarty. Nad jądrem systemu pracował Linus Torwalds, natomiast system cały jako taki został oddany społeczności. Każdy mógł wnieść do niego zmiany i usprawnienia (wedle pewnego protokołu) i przyczynić się do rozbudowy i poprawy systemu.
Wracając do uniwersum Metro 2033 i koncepcji jego tworzenia - globalny kataklizm ma szansę być przedstawiony z niemal każdego miejsca ziemi. Byliśmy w mrocznych korytarzach moskiewskiego metra. Potem w Petersburgu. Ciemne korytarze metra tego czy innego miasta są wszystkie takie same. Albo przynajmniej bardzo podobne. Kolejny autor wyzwolił nas z ciemności i poszliśmy w stronę światła. Światło czy mrok – istotne było wyjście na powierzchnię. A teraz nadchodzi czas zmiany miejsca – opuścimy Rosję…
Crysis: Eskalacja - Gavin Smith
Wiedziałem, że to będzie pulpa.
Nie spodziewałem się jedynie, że to będzie taka dobra pulpa. Z doświadczenia wcześniejszego spodziewałem się marnej powieści – tak jak marnie wychodzą powieści pisane na podstawie filmu lub scenariusza filmu. Tutaj mamy coś nowego, co jest naturalną koleją rzeczy ale obecną od niedawna. Powieść na podstawie gry komputerowej Crysis. A konkretniej zbiór rozdziałów – opowiadań łączących Crysis 2 i Crysis 3.
Mistrzostwo Crysis: Eskalacja nie polega na wysublimowanym języku czy wielkiej mocy formy dzieła literackiego ale na tym, że książka jest po prostu niezła. To dość typowe militarne SF, pełne akcji i wybuchów. Nie może być inaczej – seria gier Crysis to gry akcji, nastawione na „idziesz i strzelasz do wszystkiego”. Stworzenie z tego typu gry dobrej powieści to majstersztyk. Zwłaszcza, że fabularna warstwa gry, zwłaszcza dwóch pierwszych części, nie była jakaś ambitna, a do tego Crysis 1 i 2 były przez wielu uważane za techdemo – pokaz możliwości nowoczesnych silników graficznych w grach komputerowych i pokaz mocy sprzętu drzemiącego w kartach graficznych. Tym bardzije powtarzam – Crysis: Eskalacja to mistrzostwo w swojej (nowej) kategorii.
Czyta się przyjemnie.
Zatopione Miasta - Paolo Bacigalupi
Trupy wojny zawsze gniją tak samo.
Brudny i malowniczy obraz wojny, kiedyś w przyszłości (może). Brutalna i szybka akcja. Niewiele z Nakręcanej Dziewczyny czy Pompy numer 6 tutaj znajdziecie. To całkiem inny „klimat”. Niestety, moim zdaniem za dużo tego, co w Zatopionych Miastach, już było.
Owszem fajnie poczytać kolejną wizję wojny w umierającym świecie. Zwłaszcza, gdy jest wyśmienicie napisana. Akcja tętni. Bohaterowie jak i postacie z dalszego planu nie są papierowe, ale niemal z krwi i kości. Choć krwi co chwilę im ktoś upuszcza. Fajnie poobserwować motywacje, przemiany jak i stanowczość w postępowaniu. Rozumieć co motywuje i co kieruje poszczególnymi postaciami i jaki ich wcześniejsze relacje mają wpływ na przyszłe decyzje. Wszystko fajnie. Ale to już było.
Wilq Superbohater - zeszyt 18
Mam takiego znajomego kosmitę - informatora.
On mi kazał iść i kupić nowy komiks…
18-ty komiks pt. Z kosmosem na pieńku (nie dla dzieci) znalazłem w Empiku na półce z komiksami dla dzieci i młodziezy. Tak, tak, w Empiku są dwie półki - dla komiksów „dorosłych” (ambitnych, takich jak Thorgal, Jerzy Jeż czy Sky Doll hehehe) i inny z takimi rzeczami, co kijem bym nie tknął, a wśród tego WILQ SUPERBOHATER.
Do rzeczy, jak mawia trener Piechnieczek, nie ma Wilqa bez kolców. A w oczy kole słownictwo nasycone misternymi wulgaryzmami. (PEGI 18! jest odniesienie do seksu nawet i do dziewictwa!). Oczywiście dziwnym nie jest, że Wilku gadkę ma opolską, i jedzie równo zawsze, wszędzie i po wszystkich. Cóż zrobić - albo się go kocha albo on kocha Ciebie. Właśnie za tą bystrość i lotny giętki język bezlitosny dla dóbr kultury, sztuki i społeczeństwa. A wszystko w imię humoru niskich lotów i grania na instynktach.
Komu ironia właśnie znacka odgryzła tyłek, niech dalej nie czyta.
Do światła - Andriej Diakow
Projekt: Dmitry Glukhowsky. Uniwersum Metro 2033. Tym razem Andriej Diakow zabiera nas w wędrówkę „Do światła”. I choć na początku tej wędrówki chciałem porzucić niemal czytanie, to szczęśliwie tego nie zrobiłem. Dlaczego - szczęśliwie?
Początek trochę zniechęca - ot, zaczyna się akcentowanie akcji i jakby klimat znany z Metro 2033 zanika. Powieść drogi jest nastawiona na przygodę, akcję, wędrówkę przez bezkresne „pustkowia” pełne atakujących stworów. I tak w 1/3 powieści chce się powiedzieć - nuda, dość, ile można, nic się nie dzieje takiego ciekawego, to wszystko już było i zaczyna się powtarzać.
Jednak im dalej w stronę Kronsztadu tym ciekawiej. A w samym Kronsztadzie wychodzą na jaw tajemnice, jakich nie chcielibyśmy nigdy poznać. Diakow rysuje przed nami niesamowitą wizję degrengolady rodzaju ludzkiego postawionego w ekstremalnej sytuacji. O ile w Piterze życie toczyło się pod ziemią i udało się wypracować mniejsze lub większe kompromisy wspólnej, pokojowej egzystencji. O tyle Kronsztad skrywa tajemnicę walki o przetrwanie bez względu na cenę.
Sky Doll (komiks)
Ciekawe.
Komiks SF dla dorosłych, choć szata graficzna jak i kolorystyka oraz kreska i rysowane postacie wyglądają raczej tak, jak to się robi w młodzieżowych komiksach. Ale to zmyłka. Komiks porusza wiele (parę) poważnych tematów – choć w karykaturalny sposób. Wyśmiewa i parodiuje.
Czytelnik musi jednak zmrużyć jedno oko, bo całkiem serio nie może podejść do Sky Doll. To nie jest twardy Funky Kowal. Ale i tak komiks warty uwagi. Oczywiście trzeba lubić komiksy jak i fantastykę. Trzeba lubić oglądać udziwnione postacie i więcej grafiki niż tekstu. Ale to chyba oczywiste - komiks to nie książka. I bardzo dobrze. Zawsze to jakieś urozmaicenie…